10.05.2016 r.
Odwrotna strona medalu
TEZY POD PRĄD
W siedzibie Krajowej Rady Spółdzielczej, Towarzystwo Spółdzielców gościło na spotkaniu dyskusyjnym z okazji 200 lecia ruchu spółdzielczego w Polsce prof. dr hab. Ewę Łętowską, byłą Rzecznik Praw Obywatelskich (w latach 1988÷1991) i członkinię Trybunału Konstytucyjnego (2002÷2011).
Pani Profesor jest od lat jedną z najwyraźniejszych postaci w życiu prawniczym
i społecznym kraju, jej działania i oceny na pełnionych funkcjach przyjmowano
z szacunkiem. Nadal aktywna, udziela się między innymi w spotkaniach na bliskie jej prawnicze tematy. Towarzystwo Spółdzielców zaproponowało Pani Profesor rozmowę
„O zagrożeniach dla spółdzielni mieszkaniowych i próbach ich obrony”.
Prelegentka zaprezentowała się w tych kwestiach bardzo ogólnospółdzielczo, nie szczędząc jednak serdecznej krytyki praktykom spółdzielczym, jeśli prowadzą do wypaczeń. W sumie ujęła wiele problemów spółdzielczych z perspektywy „pod prąd” potocznym opiniom.
Osnową jej wystąpienia była patologiczna sytuacja w Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie, gdzie pani Profesor z zaufaniem wpłaciła środki i czeka na mieszkanie, ale sprawy się tam zawaliły.
Mówiąc o patologiach nie unikała ostrych stwierdzeń, nie winiąc tylko spółdzielców.
A można było od prelegentki usłyszeć o występowaniu przykładów niegospodarnych zarządów i bezradnych radach nadzorczych, podpisujących zarządowi uchwały „blankietowo co prowadzi do nieszczęść”. Mówiła o „zawodowych oszustach” kręcących się wokół spółdzielni, w których potrafią wywoływać długi i potem wykupywać majątek za bezcen.
Są prawnicy umiejący produkować „fachowo szwindle” w spółdzielni, których rozplątać czasem nie potrafią sądy. Jednym z trików oszustów są klauzule kary umownej, wykorzystywane np. przez deweloperów, współpracujących ze spółdzielnią, mających na usługach zdemoralizowanych prawników.
Pani Profesor wielokrotnie zastrzegała, że mówi o tych sprawach nie po to by „łapać się ze zgrozy za głowę, lecz by je pokonywać i iść do przodu”. Wiele z nich ocenia pod presją sytuacji w jej własnej, Śródmiejskiej Spółdzielni.
Otwierający spotkanie w Towarzystwie Spółdzielczym prezes Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej Alfred Domagalski podkreślił niebagatelne znaczenie spółdzielni mieszkaniowych w życiu społecznym w kraju. Obecnie funkcjonuje ich ok. 3,7 tys.
i zrzeszają one 4 mln. członków. Razem z rodzinami to 10 mln Polaków mieszkających
w spółdzielczych mieszkaniach . To jedna z najlepiej zorganizowanych branż spółdzielczych, w której działają 2 ogólnopolskie związki rewizyjne i 13 regionalnych. Dysponuje największym potencjałem gospodarczym, spółdzielczymi osiedlami i domami w atrakcyjnych miejscowościach. Złote czasy przeżywała w latach 70 i 80 ubiegłego wieku, gdy budowano do 200 tys. mieszkań rocznie.
Spółdzielczość mieszkaniowa przyczyniła się do wielkiego postępu cywilizacyjnego w mieszkalnictwie na ziemiach polskich. W zasobach spółdzielczych mieszka ok. 30% ludności kraju i podkreślić należy, że są to mieszkania nowoczesne, wyposażone we wszystkie wygody, a wiele spółdzielni oferuje swoim członkom ciekawe zajęcia kulturalne
i rekreacyjne w klubach osiedlowych.
Prof. Ewa Łętowska zaznaczyła, że próby ustawowego rozmontowania spółdzielczości, zwłaszcza po 2000 r. zachęciły do nieuczciwego przejmowania majątku spółdzielni.
Wokół spółdzielni i ich majątku kręcą się zawodowi oszuści „gangi prawnicze” złożone
z adwokatów, notariuszy, sędziów chronionych układami politycznymi – stwierdziła pani Profesor.
Były zakusy na przejmowanie spółdzielczego majątku ze strony osób spoza spółdzielni, swoistej reprywatyzacji przez osoby i instytucje dysponujące znacznymi kapitałami.
Profesor E. Łętowska mówiła o zagrożeniach dla S.M. na podstawie licznych spraw, którymi interesowała się jako RPO, oraz własnych doświadczeń związanych
z zamieszkiwaniem w budynku S.M. Śródmiejskiej w Warszawie. Jej zdaniem na funkcjonowaniu spółdzielni zaciążyło nadmierne zbiurokratyzowanie, oraz czasem nieumiejętny, a nawet nieuczciwy ich aparat kierowniczy, dążący do osiągnięcia niedozwolonych korzyści.
Sprawą negatywnie odbijającą się na funkcjonowaniu S.M. jest brak zainteresowania członków gospodarką spółdzielni. O taką aktywność i społeczną kontrolę łatwiej jest
w mniejszych spółdzielniach.
Spółdzielcom pragnącym obronić swoją spółdzielnię i mieszkania wobec nieuczciwych zakusów prof. Łętowska radziła uświadomienie władzom spółdzielni mechanizmów najczęściej występujących typów oszustów i uruchamianie środków prawnych do obrony spółdzielni. Do takich oszukańczych mechanizmów należy zwłaszcza generowanie fikcyjnych długów zabezpieczonych na hipotece S.M.
Dalszy krok to uznawalność takiego długu, obrót aktami notarialnymi oraz uzyskiwanie pozasądowego nakazu egzekucyjnego z zasobów spółdzielni. W takim postępowaniu pozasądowym nie ma możliwości kontroli jego przebiegu ani udziału samych zainteresowanych spółdzielców, którzy dowiadywali się o wyroku i egzekucji praw wierzyciela już po fakcie, gdy zapadały niekorzystne dla nich decyzje.
Poważne zagrożenie kryje się dla członków przekształcających swoje prawo własności do lokalu, gdy S.M. jest obciążona długiem hipotecznym. Wprawdzie notariusze powinni składać wniosek o wpis do księgi hipotetycznej w ciągu 5 dni, ale w praktyce zdarzają się długotrwałe opóźnienia, co powoduje że właściciel mieszkania może dowiedzieć się nagle, że jego mieszkanie obciążone jest długiem hipotecznym spółdzielni.
Deweloperzy proponują S.M. pewne prace lub zasilanie kapitałami, najczęściej przekazywanymi transzami, by w pewnej chwili domagać się kar umownych lub wypowiedzieć umowę pod byle pretekstem i żądać zwrotu całego kapitału z odsetkami, co rujnuje spółdzielnie. Profesor Łętowska poradziła, aby spółdzielczość zorganizowała obserwatorium takich nieuczciwych działań, znajdowała sposoby ich uniknięcia i szeroko informowała, ostrzegała organy spółdzielni i ich członków. Byłoby to stosunkowo łatwe do zrobienia dla wspólnego dobra.
-Zakusy na majątek wszystkich spółdzielni, nie tylko mieszkaniowych nie ustają – uprzedziła Pani Profesor.
Inwencja ludzka poparta znacznymi kapitałami nie ma granic a doświadczenia uczą, że prawo dzisiaj „należy wyszarpywać”.
Tonacja wypowiedzi pani Profesor, mimo ostrości podnoszonych problemów
i kontrowersyjnie przyjmowanych przez uczestników spotkania niektórych jej stwierdzeń np., ze spółdzielnie mniejsze są lepsze niż „molochy”, a rady bywają bezwolne – byle mobilizujące do działania”. Zatem wiele z tez Pani Profesor było wbrew oczekiwaniom słuchaczy. Nie dała też się ona wciągnąć w dyskusję o „zniszczeniach spowodowanych
w spółdzielczości przez transformację ustrojową w latach 1990 – 2008”. Nie dołączy do chóru narzekających, że jest źle. Włączmy się raczej w pomysły, co robić, co proponować by było lepiej – zachęcała Profesor.
Relacja Zofii Chyra-Rolicz
„Kurier Spółdzielczy”
Ps. Naszych członków w ŻSM możemy uspokoić i zapewnić, że żadna ze wskazanych przez Panią Profesor patologii nie dotyka naszej spółdzielni, a prawa naszych członków do lokali
i ich majątek są bezpieczne. Nie współpracujemy z żadnym Developerem, gdyż zgodnie
z zapisem statutowym sami taką funkcję pełnimy i żadne z opisanych uzależnień majątkowych nas nie dotykają. Uważamy natomiast, ze wiedza o sprawach omawianych przez Panią Profesor należy się naszym czytelnikom. Stąd niniejsza relacja.
Zarząd ŻSM