30.11.2021r.
Z Kraju
PIENIACTWO PIENI (PLENI) SIĘ OBFICIE
Zaintrygował nas artykuł p. Sabiny Augustynowicz redaktor naczelnej, miesięcznika „Nieruchomości” przeznaczonego dla administratorów i menadżerów na rynku mieszkaniowym w kraju. W krótkim opisie przedstawia ona cechy „wybrańców” potrafiących uprzykrzyć życie współlokatorom w budynku, czy służbom administracji osiedlowej. Przedstawiamy go w całości. Może czytelnicy odnajdą w nim swojego budynkowego przedstawiciela, opisywanego przez autorkę.
„Pieniactwo pleni się we wspólnotach mieszkaniowych i w spółdzielniach, wszędzie tam, gdzie mieszkań jest więcej. Im większy budynek i liczniejsza społeczność, tym większe szanse na odkrycie się kogoś, kto da się poznać z pieniackiej strony i utrudniać będzie normalne funkcjonowanie pozostałym mieszkańcom. Przyczyna, wywoływanego przez takie osoby konfliktu, nie jest ważna. Skutek w gruncie rzeczy też nie jest istotny. Byleby interweniowały jakieś instytucje. Niech będą spisywane protokoły, powoływane komisje, przesłuchiwani świadkowie. Niech puchną akta sądowe. Pozew, monit, podanie, zażalenie, doniesienie, odwołanie. Niech w końcu zapełni się sądowa sala. Pieniacz jest w swoim żywiole. Staje się ważnym obiektem zainteresowania..
A pieniacz pieni się obficie z najbłahszych powodów. Bo pies sąsiada szczeka
(a szczeka, bo sąsiad – pieniacz, podczas nieobecności właścicieli psa, puka do drzwi ich mieszkania), więc chce wnieść skargę za zakłócanie miru domowego.
Bo jakim prawem sąsiad położył pod drzwiami wycieraczkę, utrudniając pieniaczowi parkowanie roweru pod drzwiami. Bo dla poprawy nastroju i podkreślenia swojej roli, robi awanturę.
Bo uznał, że rachunki, które otrzymuje za media są za wysokie, a zainstalowane urządzenia pomiarowe są niewiarygodne. Skąd on to wie ? Arbitralnie uznał, że tak właśnie jest i nagle przestaje płacić za media (z życia spółdzielczego wzięte). Nie płaci latami, sprawy sądowe mnoży i pozbyć się pieniacza, który z wnoszenia pozwów do sądu znalazł sposób na obniżenie kosztów utrzymania, się nie da. W żadnej z tych spraw bowiem nie zapadł wyrok, umożliwiający wszczęcie procedur eksmisyjnych. Był czas, gdy z powodu między innymi zadłużenia wykluczono go ze spółdzielni, ale kilka lat temu, gdy nowelizacja ustawy umożliwiła członkostwo jakby z automatu, stał się znowu jej członkiem. Odzyskał tym samym możliwość torpedowania wszystkich uchwał, w tym dotyczących inwestycji, podnoszących wartość nieruchomości.
Bo, w poszukiwaniu osobistej satysfakcji i ku pokrzepieniu własnego, pieniackiego serca, domaga się pełnej dokumentacji, tak raz w tygodniu, kwestionując zasadność przeprowadzanej modernizacji, czy zmian sposobów rozliczeń kosztów mediów (ciepła, podgrzania wody itp.).
Tu co prawda bardzo pożyteczne jest uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego
w Warszawie z 26 czerwca 2008 r. (sygn. akt I ACa 1382/07). Sąd stwierdził mianowicie, że prawo właściciela powinno być wykonywane w sposób rozsądny i nie może ono utrudniać ani tym bardziej uniemożliwiać normalnych czynności związanych z zarządzaniem nieruchomością. Dlatego też, zdaniem sądu, w regulacji dotyczącej tej kwestii Spółdzielnia czy wspólnota powinna zdefiniować kryteria dostępu do dokumentacji, stanowiące skuteczny środek zapobiegawczy wobec zjawisk ewentualnego pieniactwa.
Jest taka scena w jednym z odcinków serialu „Alternatywy 4”, w której lokator gasi papierosa na klatce schodowej po to, by mieć powód do zwrócenia sprzątającemu uwagi. Jeśli tam to było nawet uzasadnione wyrównywaniem strat moralnych za upokorzenia wcześniej znoszone , to mechanizm pieniaczenia jest ten sam.
Przykłady można mnożyć. Każdy z Państwa na pewno mógłby przytoczyć ich wiele, bardzo różnych. Łączy je jednak jedno spostrzeżenie: pieniactwo – to nie jest normalny stan umysłu. Psychologia mówi wręcz o pieniactwie jako o zaburzeniu psychicznym, które powoduje, że osoba chora przypuszcza różne rodzaje ataków, ponieważ jest przeświadczona
o złośliwości i wrogości sąsiada, urzędu, zarządu np. wspólnoty czy spółdzielni mieszkaniowej. Pieniacz, jak w firmie „Poszukiwany, poszukiwana”, ma „poobrażane” wszystkie sklepy, nie ma zaprzyjaźnionych sąsiadów, bo z wszystkimi walczy, często fałszywie odczytując ich zachowania, reakcje. Życzę Państwu spotykania na swojej drodze jak najrzadziej pieniaczy”.
Przyłączamy się do opinii i ocen przedstawionych przez autorkę artykułu. My
w naszej Spółdzielni również stykamy się z kilkoma przypadkami różnych kategorii pieniaczy. Dlatego końcowe życzenia autorki odbieramy również jako skierowane do nas i do naszych członków.
Zarząd ŻSM