17.11.2015
Odwrotna strona medalu
CO NAM ZOSTAŁO Z TYCH LAT
Po 42 posiedzeniach i 2,5 roku prac, 24 września 2015 r. Komisja Nadzwyczajna Sejmu VII kadencji zakończyła działalność bez uchwalenia ustawy. Cieszyć się z tego czy smucić -trudno powiedzieć. Niedokończony w sejmowej Komisji Nadzwyczajnej projekt ustawy jest piątym z kolei, który nie został uchwalony w ostatnich latach.
Można stawiać pytanie, czy spółdzielcom jest potrzebna nowa ustawa i na czym miałyby polegać jej rozwiązania. Z Komisji wyszły zapisy o wielkiej szczegółowości hamujące spółdzielczą aktywność, zamiast ją pobudzać. Przybyło zakazów i nakazów, wszystkie idą w kierunku zwiększenia praw członków spółdzielni, jakby teraz było ich mało. Zapalczywi okazali się autorzy tych poprawek, zwłaszcza posłanka która dostarczała je hurtowo, walcząc w ten sposób z prezesami i spółdzielczością, aż w końcu odeszła
z Komisji i swej partii.
Naczelni eksperci Komisji w zgłaszanych propozycjach przepychali swoją wizję spółdzielczości idealnej, gdzie „członek wszystkim, a prezes niczym", ale nawet tak demokratyczną ideą trudno się nakarmić, jeśli spółdzielnia nie ma przychodów.
Nieszczęściem tej Komisji był fakt, że przewagę w niej zyskali albo ludzie - powiedzmy to otwarcie niechętni spółdzielczości, albo prawnicy doktrynerzy którzy zawsze zmierzają do uregulowania życia przepisami, z dokładnością do trzeciego miejsca po przecinku.
Gdyby ocenić nastroje po 2,5 roku pracy Komisji i wyrzuceniu projektu do kosza wraz z odejściem 25 października br. „starego" parlamentu, to spotyka się stany mieszane. Nie widać tryumfalizmu wśród spółdzielców że ustawy nie ma, choć gdyby ją uchwalono z nieakceptowanymi przez środowisko zapisami, z pewnością by zawrzało. Bywają jednak nastroje rozczarowania, że 2,5 roku pracy Komisji i delegowanych do niej przedstawicieli spółdzielczości, trzymanie środowiska spółdzielczego w napięciu, czy będzie to dobra czy zła ustawa - poszło na marne.
Jedni mówią że to porażka, strata czasu na taką robotę, zawiedziono oczekiwania spółdzielców; inni że o porażce nie można mówić gdyż udało się nie doprowadzić do uchwalenia złej ustawy, a środowisko spółdzielcze zyskało nowe doświadczenia.
W przebiegu prac Komisji i jej niedokończonej robocie można też widzieć aspekty pozytywne. Spółdzielcy w 2,5 letniej gotowości pokazali, że nie dadzą sobie narzucić niechcianego prawa. Do przynajmniej części zadufanych polityków dotarło, że nie da się spółdzielcom urządzać życia wbrew ich woli, choć nie palą opon przed Sejmem i nie koczują w namiotach pod Radą Ministrów.
Trafnie ujął te obserwacje poseł SLD i spółdzielca rolny, Romuald Ajchler z Wielkopolski, mówiąc na pożegnalnym posiedzeniu Komisji 24 września:
- Życzyłbym sobie, żeby większość przepisów, które dziś stanowimy w odniesieniu do spółdzielczości, była przyjmowana na poziomie uchwał walnych zgromadzeń i statutów. Nowemu parlamentowi życzyłbym, żeby skrócił o 2/3 przepisy przez nas przygotowane. Spółdzielnie powinny mieć większą samodzielność decydowania. Nie powinniśmy zakładać im „kagańca" w postaci przepisów prawa.
-Politycy nie powinni „kombinować" przy ustawach. Uważamy bowiem, że
nadmierna regulacja nie przyniesie pozytywnych efektów. Nie chciałbym, żebyśmy
uszczęśliwiali spółdzielców na siłę. Spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem
członków. Z pewnością członkowie nie będą chcieli działać na swoją niekorzyść
- mówił Poseł.
Obecnie jako środowisko stajemy przed podwójnym dylematem. Co robić dla projektu nowej ustawy i czy spółdzielczość znajdzie się wśród priorytetów nowej władzy, czego zabrakło dotychczas. Gdy nie ma prostej odpowiedzi, a zmiany projektu ustawy
z którymi spółdzielcy faktycznie walczyli 2,5 roku trudno przerobić na ideał, warto sięgnąć do źródeł. Zatem: co nam zostało z tych lat, z permanentną debatą nad projektami?
Ożywczy może się okazać Raport o spółdzielczości polskiej z 2010 r. powstały
w Międzyresortowym Zespole ds. opracowania założeń projektu nowego Prawa spółdzielczego. Zespół powstał w wyniku jedynego pozytywnego gestu ówczesnego Premiera pod adresem spółdzielczości, a potem było tylko gorzej. Ów gest to Zarządzenie Prezesa RM nr 45 z dn. 30.06.2010 r. Zespół przygotował solidny raport
o spółdzielczości z wnioskami końcowymi w formie rekomendacji do nowej ustawy.
Dokument ten kończy się stwierdzeniem: „Raport o spółdzielczości polskiej oraz niniejsze Rekomendacje stanowią dobrą podstawę do przygotowania nowoczesnej, ale także zgodnej z międzynarodowymi zasadami ustawy Prawo spółdzielcze."
W zostawionych po Komisji nadziejach, w szukaniu pomysłów „co dalej", Raport może być wskazówką dla wyjścia z ustawowego pata.
Zobaczymy, na ile wynik wyborów z 25 października br. potwierdzi lub skoryguje powyższe oczekiwania spółdzielców. Warto przecież sięgnąć także do wcześniejszych projektów, odrzucanych w dotychczasowym parlamencie ryczałtowo jako „nie swoje". To zwłaszcza projekty obywatelskie Krajowej Rady Spółdzielczej, projekt prezydencki Kancelarii św. pamięci Lecha Kaczyńskiego oraz inne. Być może dałoby się wziąć z nich najlepsze rozwiązania i napisać wreszcie prawo, akceptowane przez krajowe środowisko spółdzielcze
i służące jego rozwojowi.
przemyślał i podpisał: OBSERWATOR
Ps. Autor jest Redaktorem Naczelnym dwutygodnika „KURIER SPÓŁDZIELCZY”