17.03.2015 r.
SPÓŁDZIELCZOŚĆ w TRYBUNALE
Przed ponad rokiem (7 listopada 2014 r.) do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek grupy 66-ciu posłów PO w sprawie zbadania zgodności z Konstytucją RP
6 artykułów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz 2 z ustawy Prawo Spółdzielcze. Po dwóch kolejnych posiedzeniach Trybunał wydał wyrok w dniu
5 lutego br. w którym odrzucił większość zarzutów wnioskodawców.
Wnioskodawców przed Trybunałem reprezentowała posłanka Lidia Staroń z dwójką ekspertów. Jako obrońca, na reprezentanta strony sejmowej wyznaczony został przez Marszałka Sejmu, poseł Ryszard Kalisz.
● Wnioskodawcom chodziło między innymi o prawa tych właścicieli, którzy wyodrębnili swoje mieszkania ze spółdzielni, jednak – pozostając pod jednym dachem z tymi, którzy nadal są spółdzielcami, muszą – jak piszą: znosić zarząd swoją własną nieruchomością sprawowany przez spółdzielnię, nie mogąc uczestniczyć w podejmowaniu decyzji przez jej organy.
Wśród nich znajdują się i tacy, którzy – choć zamieszkują spółdzielcze zasoby – nie mają zamiaru składać deklaracji przystąpienia do spółdzielni i tym samym pozbawiają się praw wynikających z członkostwa. Zdaniem posłów, najlepszym lekarstwem na tą „dyskryminację” będzie podporządkowanie wszystkich mieszkańców reżimowi ustawy o własności lokali.
Tym więc, co w spółdzielniach mieszkaniowych najbardziej przeszkadza wnioskodawcom jest ich „spółdzielczość”, regulowana przepisami ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Trybunał Konstytucyjny nie podzielił tych wątpliwości. Przyznał, że decyzje w spółdzielni podejmują jej organy: zarząd, rada nadzorcza i walne zgromadzenie członków, a we wspólnocie – poszczególni właściciele wg udziałów.
Nawet jeśli w spółdzielczym budynku kilka osób uzyska odrębną własność mieszkań, nie znaczy, że pozostali spółdzielcy zaczną automatycznie podlegać przepisom ustawy
o własności lokali lub w budynku powstanie „schizofreniczny” zarząd złożony ze spółdzielców i odrębnych właścicieli, kierujący się przepisami dwóch różnych reżimów prawnych. Póki co to organy spółdzielni mają prawo podejmować decyzje – również te przekraczające czynności zwykłego zarządu.
● Wnioskodawcom przeszkadzał również zapis ustawy spółdzielczej dotyczący nabywania członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej, wg którego to nabycie jest prawem osobistym (przypisanym do osoby) i dobrowolnym. Nabywca, decydując się na zakup mieszkania w spółdzielni, powinien wyrazić wolę, czy chce być członkiem tego zrzeszenia, czy nie. Przystępując do spółdzielni bierze na siebie zarówno prawa jak i obowiązki wynikające z członkostwa.
Do obowiązków należy między innymi wpłata wpisowego w ograniczonej wysokości
i wpłata udziału członkowskiego.
Udziały gromadzone są na funduszu udziałowym, który tworzy ekonomiczne zabezpieczenie spółdzielni, a więc jej majątek. Ich wysokość nie jest ustawowo zlimitowana – to członkowie decydują o wysokości udziałów i zapisują ją w statucie ( w ŻSM wpisowe wynosi -30,- zł, udział – 50,- zł). W odróżnieniu od wpisowego udział jest zwrotny.
Nabywając na rynku wtórnym mieszkanie w spółdzielni, nie mamy obowiązku składać deklaracji członkowskiej. Musimy jednak być świadomi, że funkcjonując
w obrębie spółdzielni jak „wolny elektron” pozbawiamy się wszelkich praw wynikających z członkostwa. Nie możemy korzystać z pożytków, nie mamy wglądu
w dokumenty spółdzielni, nie uczestniczymy w pracy jej organów i tym samym nie mamy żadnego wpływu na zarządzanie.
Wnioskodawcy – widząc w tym zapisie ukryty przymus składania deklaracji członkowskiej – usiłowali rozwiązać problem przez zmianę charakteru członkostwa
w spółdzielni – z dobrowolnego oświadczenia woli na prawo materialne, przypisane do mieszkania. Nabywca mieszkania w spółdzielni stawałby się również jej członkiem automatycznie w momencie kupna mieszkania, bez konieczności składania deklaracji, wnoszenia udziału i wpisowego. Podobnie było by przy nabywaniu ekspektatywy (przyrzeczenia przydziału mieszkania).
Trybunał Konstytucyjny również nie podzielił tu stanowiska wnioskodawców. Stwierdził, że konsekwencją przypisania członkostwa w spółdzielni do mieszkania zamiast do osoby (co już samo w sobie stanowi kuriozum, w myśl definicji, że spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem ludzi) będzie powstanie w istniejących już spółdzielczych mieszkaniach dwóch kategorii członkostwa: takich którzy złożyli deklaracje oraz takich którzy stali się członkami z mocy ustawy. Oczywiście tych drugich już nie będzie obowiązywać konieczność wnoszenia wpisowego i udziału. Natomiast automatycznie zaczną oni korzystać z majątku na który złożyli się pozostali członkowie spółdzielni. „Nowi” właściciele, funkcjonując w ramach spółdzielni w oparciu o ustawę o własności lokali, zaczną uczestniczyć w życiu gospodarczym spółdzielni.
● Kolejnym niesprawiedliwym, zdaniem wnioskodawców przepisem jest zapis w Prawie Spółdzielczym, wykluczający byłych członków z udziału w majątku w momencie likwidacji lub upadłości spółdzielni. Uważają oni, że również były członek powinien pozyskać swoją część. W praktyce chodzi o wypłacenie osobom, które przekształciły swoje mieszkanie
w odrębną własność, części majątku należącego do spółdzielni.
Majątek spółdzielni zgodnie z ustawą tworzą między innymi lokale użytkowe, parkingi, place zabaw, domy kultury, budynki administracyjne, infrastruktura techniczna. Jest on w sensie prawnym majątkiem osoby prawnej, jaką jest spółdzielnia.
Nie da się postawić znaku równości pomiędzy majątkiem spółdzielni mieszkaniowej (która działa non profit a ewentualne przychody np. z wynajmu lokali, przekazuje na utrzymanie swoich zasobów) a majątkiem innych branż w których coroczna dywidenda może być kierowana do podziału wśród członków.
W obecnym prawie spółdzielczym majątek taki dzieli się, i to wyłącznie między członków rzeczywistych, tylko w momencie ogłoszenia upadłości i likwidacji spółdzielni. Chyba żadnej spółdzielni nie byłoby stać na zaspokojenie potrzeb byłych członków, którzy odchodząc chcieliby wyjąć ze spółdzielni nie tylko swoje udziały, ale i część stanowiącą majątek przedsiębiorstwa. Ponadto twierdzenie, że część majątku należy się również byłym członkom, gdyż uczestniczyli oni w jego tworzeniu, nie bierze pod uwagę, że rezygnując
z członkostwa w spółdzielni ludzie ci nie ponosili już żadnych kosztów utrzymania nieruchomości niemieszkaniowych spółdzielni, wymienionych w art. 40 ustawy spółdzielczej.
Trybunał Konstytucyjny odrzucił argumenty wnioskodawców w tym zakresie.
---------------------------------
Oceniając przedstawione powyżej wnioski, które skierowała do Trybunału Konstytucyjnego, grupa posłów, należy stwierdzić, że była to kolejna już próba ustawowego rozmontowania spółdzielczości mieszkaniowej w kraju. Nie idzie im to w Sejmowej Komisji ds. ustaw spółdzielczych, spróbowali więc przeprowadzić „tylnymi drzwiami”, zaskarżając do Trybunału Konstytucyjnego przepisy uchwalonej przez siebie, 15 lat temu, ustawy spółdzielczej.
Z jednej strony spróbowano do spółdzielczości wprowadzić obowiązek jednoczesnego stosowania dwóch przeciwstawnych norm prawnych, jakimi są ustawa spółdzielcza i ustawa
o własności lokali, by tworzyć w nieruchomościach dwuwładzę rozsadzającą poprawne funkcjonowanie organizacji spółdzielczej. Z drugiej próbowano z automatu produkować członków spółdzielni z członkostwem przypisanym nie do osoby a do lokalu, bez obciążania obowiązkami związanych z tym uczestnictwem osób, co prowadziło by do niezrozumiałego fermentu.
Wreszcie podjęto próbę wyciągania ze spółdzielni majątku również przez byłych członków, co nie tylko pozwoliło by na likwidację spółdzielczości, ale podsuwało swoim wyborcom kolejną propozycję łatwego wzbogacenia się czyimś kosztem.
Cały poselski wniosek nie miał nic wspólnego z obroną konstytucyjnych praw obywateli, ale był jedynie próbą rozmontowania spółdzielni z wykorzystaniem autorytetu Trybunału Konstytucyjnego. Pomysłodawcy liczyli na omamienie ludzi perspektywami odebrania części majątku po podziale spółdzielni, a jednocześnie mieli nadzieję, że odpowiedzialność za likwidację systemu spółdzielczego spadnie również na Trybunał Konstytucyjny. Strategia ta okazała się całkowicie chybioną, gdyż Trybunał
w zasadniczej części zarzuty posłów odrzucił. Wyraźnie stanął w obronie własności wspólnotowej, którą w przypadku spółdzielni mieszkaniowych, a także innych branż – postawił ponad prywatnymi interesami poszczególnych właścicieli.
Mamy nadzieję, że ten wyrok, od którego nie ma odwołania, raz na zawsze zakończy polityczną grę pewnych politycznych środowisk, a spółdzielniom da zielone światło do kontynuowania tych form działalności, które do tej pory z powodzeniem prowadzone były na rzecz członków.
Marian Rusinowski